Od wczoraj, od wczesnych godzin rannych trwa walka z pożarem torfowiska.

Drugi raz w tym roku płonie rezerwat Torfowisko Karaska (poprzedni pożar wybuchł 4 sierpnia i objął 2 hektary torfowiska. Przyczyną pożaru było podpalenie. Jednym ze źródeł ognia była podpalona opona).

Sytuacja jest bardzo trudna do opanowania. Działania ratownicze w niedostępnym terenie prowadzi 35 zastępów straży pożarnej oraz kilkudziesięciu leśników i pracowników zakładów usług leśnych.

Z uwagi na bardzo trudno dostępny teren, ułożono kilkukilometrowe linie do podawania wody. W użyciu jest też specjalistyczna cysterna dowożąca wodę z rzeki Omulew. Akcję gaśniczą wspomaga 6 samolotów gaśniczych Dromader. 

Wczoraj w południe pożar został opanowany na obszarze 3,5 ha. Nagłe, silne podmuchy wiatru, spowodowały ponowne rozgorzenie pogorzeliska. Linia obrony została przerwana, a pożar zaczął błyskawicznie się rozprzestrzeniać.  Walka z pożarem trwa już drugą dobę, trudno przewidzieć, kiedy pożar zostanie całkowicie ugaszony. Spaleniu uległo prawie 20 ha torfowisk i rosnących na nim drzewostanów.

Szokujący jest fakt, że znowu przyczyną pożaru było najprawdopodobniej celowe podpalenie (wieczorem na miejscu pożaru zabezpieczono kanister z paliwem). Niezrozumiałymi są dla nas motywy działania podpalacza. Takie działanie oprócz strat materialnych może doprowadzić do tragedii. Nie tylko zagrożone jest życie i zdrowie biorących udział w akcji gaśniczej osób, ale z uwagi na nieprzewidywalność rozwoju pożaru zagrożone jest bezpieczeństwo mieszkających w okolicy ludzi.

Pożarem zagrożonych jest kilkaset hektarów lasów i torfowisk. Należy pamiętać, że pożar torfu jest bardzo trudny do ugaszenia i może rozwijać się nawet przez kilkanaście miesięcy (polewany wodą płonący torf tylko z wierzchu staje się wilgotny, wewnątrz nadal może się palić).

Apelujemy do wszystkich o rozwagę. Koszty akcji gaśniczej będą gigantyczne, koszty strat przyrodniczych - liczone w dziesiątkach lat regeneracji.